Close

Pokolenie Z się wyjaśnia – jakimi pracownikami są ludzie z Pokolenia Z?

Pokolenie Z – młodzi, gniewni, niepokorni? A może ciekawi, ambitni i przynoszący powiew świeżości do organizacji? Na temat pokolenia Z narosło wiele mitów i mylnych skojarzeń, nad którymi wprost uwielbiają się pastwić starsze roczniki, zwłaszcza (o, ironio) w komentarzach na mediach społecznościowych. Czyli w naszym ulubionym środowisku.

Tym razem to my zabieramy głos – a właściwie ja, dumny przedstawiciel Pokolenia Z! Jakimi pracownikami jesteśmy, jakie mamy cele – i czego tak naprawdę chcemy?

Rozpuszczeni młodociani czy twardzi realiści?

W wielu dyskusjach na social mediach (zwłaszcza na LinkedInie), można przeczytać mnóstwo wypowiedzi o Pokoleniu Z.

Ich myśl przewodnia to zazwyczaj:

„W głowach Wam się poprzewracało od dobrobytu”

Nie da się ukryć – nasze pokolenie nie doświadczyło uroków poprzedniego ustroju – o komunizmie uczyliśmy się wyłącznie na lekcjach historii czy WOSu. Świat nam współczesny był zdecydowanie lepiej poukładany, a przystąpienie do Unii Europejskiej otworzył przed nami kolejne możliwości, o których naszym starszym kolegom nawet się nie śniło.

Pytanie tylko: I co mamy z tym zrobić?

Czy naprawdę mamy wstydzić się faktu, że dorastaliśmy w spokojniejszych czasach? I czy na pewno były one tak bardzo spokojne i bezproblemowe, jak wydaje się większości naszych starszych kolegów?

Trudne dorastanie Pokolenia Z

Większość przedstawicieli Pokolenia Z dorastała w trakcie globalnego kryzysu finansowego, m.in. gospodarczej zapaści w Stanach Zjednoczonych w 2008 r.

My także naoglądaliśmy się różnych nieciekawych rzeczy. Wymieniając kilka pierwszych z brzegu: wzrastające bezrobocie, rozwarstwienia społeczne czy kłopoty naszych rodziców z awansem społecznym do klasy średniej lub wyższej.

Wydarzenia te sprawiły, że większość z nas jest zwolennikami brania spraw we własne ręce, podejmowania inicjatyw i rozwijania swoich umiejętności.

Lepszy dostęp do uczelni wyższych czy błyskawiczny rozwój internetowych platform edukacyjnych i szkoleniowych sprawił, że nabywanie nowych umiejętności to nie kwestia wielu lat pracy i skrupulatnego studiowania wąskiej grupy tematów. Zetki doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak szybko świat pędzi do przodu i jakie wymagania stawia przed młodymi osobami, dopiero zaczynającymi swoją przygodę na rynku pracy. Uczymy się dużo, szybko i z wielu źródeł.

I teraz najlepsze: wiemy, że jesteśmy dla Ciebie wartościowi.

Szalone, prawda?

Ale i uczciwe. Traktując młodego pracownika poważnie, dajesz mu najlepszą okazję do zdobycia doświadczenia, ale i pozwalasz wykorzystać nabytą wiedzę w praktyce.

Skup się nad nudnym zadaniem – serio?

„Pokolenie Z miewa problemy z koncentracją i trudno przekonać ich do rutynowej pracy w jednym miejscu”.

Ten zarzut najczęściej pojawiał się w artykułach czy wpisach blogowych na temat mojego pokolenia, które czytałem, przygotowując tekst.

Tylko co oznacza „rutynowa praca”?

Wyobraź sobie, że każdego dnia przychodzisz do pracy, żeby poprzekładać sobie dokumenty z miejsca na miejsce. Albo otrzymujesz od swojego szefa ambitne zadanie znalezienia najtańszego papieru do firmowej drukarki. Tak niestety nierzadko wyglądają pierwsze dni w pracy zetki.

Ekscytujące.

No tak, ale przecież „każdy gdzieś zaczynał”.

Oczywiście, że tak. Ale czy wykorzystywanie ambitnej i zmotywowanej zetki do wykonywania czarnej roboty to dobry pomysł? Uwielbiamy wyzwania, a Ty możesz to świetnie wykorzystać!

Powierzając zetce zadanie wymagające realnego wysiłku, doceniasz młodego pracownika.  Buduje to w naszych oczach lepszy obraz Ciebie jako szefa.

Zobaczysz, jak dużo możemy zrobić, dzięki odpowiedniej dozie zapału… i umiejętności błyskawicznego poszerzania wiedzy za pomocą Google! ?

Pochwal zetkę, jeżeli jest za co!

Masz w zespole ambitną zetkę, która pędzi przez obowiązki jak rącza łania? Daj jej znać, że to widzisz! Chęć bycia docenionym to uniwersalna i bardzo ludzka cecha, niezależnie od tego, do jakiego pokolenia się należy.

Pamiętaj jednak, że jeżeli nie ma czego pochwalić – nie trzeba szukać niczego na siłę. Zetki lubią autentyczne konwersacje i szczere pochwały. Jeżeli to możliwe, postaraj się nazwać konkretne rzeczy w naszej pracy, z których jesteś zadowolony.

A jeżeli uważasz, że warto coś poprawić – dawaj nam znać o tym jeszcze częściej. ? O naszym zamiłowaniu do rzeczowego feedbacku przeczytasz jeszcze w dalszej części tego tekstu.

Nie musisz się martwić – od drobnej pochwały raz na jakiś czas na pewno nie uderzy nam woda sodowa do głowy. Wręcz przeciwnie – kilka miłych słów to dla nas świetne paliwo do działania, a dla Ciebie – lepsza efektywność załogi! Jak widzisz, nie różnimy się zbytnio od starszych pracowników…

…no dobra, jednym się różnimy! Kiedy wyczujemy, że przynosimy realną wartość dla firmy i pomagamy Ci rozwijać Twoją organizację – nie omieszkamy wspomnieć Ci o podwyżce. A skoro już jesteśmy przy finansach…

Zetka też musi coś jeść

Przeglądając oferty pracy na stanowiska juniorskie, często w mojej głowie pojawia się ten kadr z „Misia”:

Fragment filmu „Miś”, reż. Stanisław Bareja

Oczywiście, nie możemy pochwalić się dużą ilością doświadczenia zawodowego. Ale praca za darmo (bądź za półdarmo) to czasy dawno i bardzo słusznie minione. Zetki to już nie tylko dzieciaki, które mieszkają u rodziców i dorabiają sobie po szkole. Nasze pokolenie już od kilku lat funkcjonuje na rynku pracy. Wiele z nas jest już niezależna (bądź prawie niezależna) od swoich rodziców. Również mamy do opłacenia mieszkania, samochody i raty na ajfona – ej, niektórzy z nas mają już nawet dzieci!

Właśnie dlatego stabilność finansowa jest dla nas równie ważna jak odpowiednia atmosfera w zespole, a już na pewno ważniejsza niż owocowe czwartki i pączkowe poniedziałki.

Zetki lubią mieć poczucie wpływu. Zarówno na otoczenie jak i na swoje życie. Jeżeli wiesz, że w Twoim zespole jest zetka, która prężnie działa i pomaga całemu zespołowi – nagradzaj jej pracę także za pomocą bonusów finansowych.

Jest jednak coś jeszcze, co – moim zdaniem – liczy się nawet bardziej niż gratyfikacje finansowe.
Ciągle w tym internecie… i jak tu się dogadać?

Ciągle w tym internecie… i jak tu się dogadać?

Oczywiście, że spędzam dużo czasu w mediach społecznościowych.

Lubię swoje społeczności, uwielbiam dzielić się memami, a TikTok to dla mnie nowe „Fakty” czy „Wiadomości”.

@okjackok

im thinking outside the box, isnt that what they like to see 🤔 #genz

♬ original sound – jack

Czy w takim razie nie potrafię się komunikować inaczej niż poprzez media społecznościowe i komunikatory?

Wręcz przeciwnie. I nawet mam na to badania!

Wynika z nich, że Gen Z w krajach zachodnich to osoby lepiej wychowane od innych pokoleń, akceptujące większą ilość punktów widzenia. Potrafimy zachować swoje wartości nawet jeżeli otoczenie ich nie akceptuje.

Z badań wynika również, że nasze pokolenie najlepiej dostosowuje się do zastanych sytuacji. Nie czujemy potrzeby przeprowadzania systemowych rewolucji, żeby zmienić świat.

Jak widzisz, „nie taka zetka straszna, jak ją malują” ?

Co w takim razie Ty jako pracodawca, możesz zrobić, aby efektywnie komunikować się z Pokoleniem Z?

  1. Jasno określaj zadania i cele – dzięki temu zetka będzie miała możliwość lepszego przygotowania się do pracy i dostarczy Ci lepsze rezultaty.
  2. Feedbacku nigdy za dużo – chcemy widzieć, że nasza praca jest dostrzegana. Daj znać, jeżeli młodemu pracownikowi uda się zrobić coś wartościowego. A jeszcze bardziej dawaj znać, jeżeli zauważysz, że praca zetki zmierza w złym kierunku.
  3. Nie utrudniaj załatwiania spraw – zetki nie należą do najbardziej pokornych. Jeżeli będziesz robić problem z załatwieniem nawet najprostszych spraw na linii pracodawca-pracownik, szybko stracisz młodego pracownika.

    Pamiętaj również, że nasze pokolenie jest zanurzone po uszy w technologii. Absolutnie nie wymagamy od Ciebie spotykania się twarzą w twarz, jeżeli nie jest to konieczne.

Prościej = lepiej

Uważam, że jedną z bardziej wartościowych zmian, jakie Twoja zetka może wprowadzić do organizacji to przeniesienie części nudnych, powtarzalnych czynności online.

Szczerze mówiąc jako zetka nie czułbym się komfortowo z proszeniem mojego szefa o spotkanie, żeby np. poprosić o urlop.

Po pierwsze dlatego, że specjalne spotkanie z przełożonym wyłącznie w celu złożenia wniosku o urlop to dość stresujące doświadczenie.

Po drugie, jesteśmy świadomi swoich praw jako pracownicy – jeżeli nasze wzięcie dnia wolnego nie będzie wpływało na efektywność całego zespołu – nie chcemy się z tego tłumaczyć.

 Tak to już z nami jest – jeżeli coś da się prościej, będziemy starać się załatwiać to prościej!

Pokolenie Z nie lubi wydłużać załatwiania spraw, które można rozwiązać mailowo.

Jak uprościć firmowe sprawy?

HRnest to jedno z rozwiązań ułatwiających przeniesienie spraw pracowniczych online. Jako zetka przetestowałem naszą apkę wzdłuż i wszerz – skoro i tak spędzam większość swojego czasu online, chciałem zobaczyć, czy korzystanie z niej będzie dla mnie tak samo bezproblemowe, jak scrollowanie Instagrama w SKMce do pracy. Jakie są moje wnioski?

  1. Wystawienie wniosku o urlop zajęło mi dokładnie 3 kliknięcia! Nie musiałem niczego drukować, zanosić do szefa i pilnować, czy na pewno wniosek jest rozpatrywany. Apka sama wysłała mi powiadomienie mailowe, kiedy mój wniosek został zaakceptowany. I już – bez stresu, zawracania głowy i marnowania papieru.
  2. Moje koleżanki i koledzy z zespołu od razu wiedzieli, kiedy planuję wyjazdy urlopowe. Kiedy tylko dostałem swoje konto w HRnest, od razu mogłem dodać swój własny plan urlopów. Od razu również miałem podgląd do planów reszty załogi i mogłem dopasować swój czas wolny tak, żeby nie narazić na szwank pracy całego działu.
  3. Od razu po uruchomieniu konta miałem także dostęp do ważnych dla mnie dokumentów, m.in. mojej umowy o pracę czy PPK. W Kartotece została mi przekazana także polityka ochrony danych osobowych, na którą z oczywistych względów musimy zwracać szczególną uwagę. Zdecydowanie pomogło to mi w onboardingu, szybszym rozeznaniu się w specyfice działań firmy, a w końcu – w szybszym ruszeniu do pracy!

Oczywiście HRnest to nie tylko korzyść dla pracownika. Dla Ciebie to przede wszystkim ogromna pomoc w ogarnięciu najważniejszych spraw HRowych:

HRnest to atrakcyjna propozycja dla pokolenia Z, które lubi działać online
  • Wszystkie terminy związane z umowami, badaniami i szkoleniami BHP masz w jednym miejscu i nie musisz o nich pamiętać – HRnest robi to za Ciebie i w odpowiednim momencie wyśle Ci przypomnienie na maila.
  • Możesz komunikować sprawy dotyczące całej załogi poprzez system powiadomień, bez przyklejania karteczek na biurowej lodówce i zastanawiania się, czy na pewno wszyscy są dobrze poinformowani. Po prostu wchodzisz do HRnest, ustawiasz powiadomienie do wszystkich, a reszta dzieje się sama!
  • W każdej chwili możesz wygenerować raporty czasu pracy czy ewidencję urlopów, aby być na bieżąco. Przyda Ci się również eksport do najpopularniejszych programów K-P – niczego ręcznie nie trzeba będzie przepisywać!

Na koniec jeszcze mały bonus:

Smutny dziaders czy inspirujący mentor?

Nie zrozum mnie źle – Gen Z kochają podejmować śmiałe działania, o których starsi pracownicy często nie chcą nawet rozmawiać.

Jednak nawet najbardziej zawzięta zetka zacznie więdnąć w organizacji, w której nikt nie będzie liczył się z jej zdaniem.

Oczywiście nikt nie każe Ci od razu się zgadzać i iść na całość w każdy pomysł, który zaproponuje nowy pracownik. Wystarczy, że znajdziesz kilka chwil na wzięcie pod uwagę pomysłu i dyskusję z młodym pracownikiem. Zapewnienie odpowiedniej przestrzeni do zderzania swoich poglądów to dla nas niepowtarzalna okazja do uczenia się. Z resztą, nie tylko dla nas ?

Poza tym, dając całej załodze przestrzeń do dyskusji i niezgadzania się z Twoim zdaniem, zachowujesz się jak Steve Jobs. A, cokolwiek by o nim nie sądzić, nie można odmówić mu jego dokonań.

O co chodzi?

Założyciel firmy Apple był znany z zatrudniania ludzi, którzy nie bali się nie zgadzać z jego zdaniem i poglądami. Co roku fundował nawet nagrodę dla pracownika, który był najlepszy w sprzeciwianiu się pomysłom Jobsa.

W trakcie jednej z dyskusji, pracownik Apple początkowo sprzeciwiał się jednemu z pomysłów Jobsa, jednak w końcu poddał się. Kiedy okazało się, że pracownik miał rację, Jobs udzielił mu solidnej reprymendy:

„Twoim zadaniem było przekonanie mnie, że się mylę. I nie udało Ci się!”

Jak widzisz Steve Jobs był mentorem. I Ty też możesz nim zostać – a obiecuję Ci, że zostając mentorem zetki, zdobywasz ucznia, który nieraz Cię zaskoczy.

Autor: Kuba Czubajewski